Witam po dłuższej przerwie. Zdążyłam wypocząć przez święta, ale zaraz zmykam do pracy.
A że umysł wypoczęty to siedzę dziś z samego rana na blogu i piszę - bo już czas najwyższy!
Na początek mam nadzieję, że ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA przeżyliście w rodzinnej, ciepłej atmosferze z nutką refleksji nad sensem życia i bycia dobrym człowiekiem.
Ja w tym roku z rodzinką byłam na wigilii u mojej starszej siostry i szwagra. Było spokojnie, rodzinnie i wesoło. Ale dziś już znowu poniedziałek - witaj praco i cała reszto szalonych planów do zrealizowania!
No i dziś ( nareszcie!) chciałabym się podzielić z Wami - troszkę zarówno z przeżyciami związanymi z chylącymi się ku końcowi pracami nad adaptacją pomieszczenia do mojej wymarzonej pracowni, jak i zdjęciami moich niektórych samodzielnie wykonanych tegorocznych propozycji świątecznych.
Pierwsze co chcę powiedzieć to chyba to, że mimo iż spełniam swoje marzenia to czuję się "wyeksploatowana" w całym tego słowa znaczeniu. Wszystko co robię wymaga dużego zaangażowania i pochłania ogromną ilość czasu. Wiedziałam, że nie będzie lekko, ale jednak dopiero na własnej skórze się przekonałam, że trzeba się naprawdę dobrze zorganizować, dużo myśleć, dużo pilnować i dużoooo pracować. W tym całym chaosie załatwiania wielu aspektów swojej działalności zapomniałam o uwiecznieniu na zdjęciach kolejnych etapów zmian, poczynań itp.
Dlatego wrzucam końcowe zdjęcia z wnętrza mojego sklepiku - pracowni.
Moje pierwotne plany były nieco inne - zdecydowanie miałam większe wymagania, ale życie je troszkę zweryfikowało. Nie mniej efekt końcowy pracowni jest dla mnie zadowalający i co mnie
b. cieszy spotyka się z pozytywnym odbiorem klientów.
A najbardziej to klientom podoba się chyba nazwa mojej pracowni - "bo taka polska", "bo taka piękna" ,"taka inna" itp. Oj cieszy mnie to ogromnie.
Niebawem wrzucę zdecydowanie więcej zdjęć pracowni,
moich stroików, kompozycji wigilijnych itp.
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo, b. serdecznie.
Małgosia M